
Dziś opowieść o tym, co należy zrobić aby odpowiednio przygotować się do in vitro. Nie ma nic gorszego niż rozpoczęcie tej procedury bez wcześniejszego przemyślenia i odpowiedniego nastawienia. Mam za sobą 4 procedury in vitro, 2 podejścia do criotransferu i jedno poronienie. Przy pierwszej próbie zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, była ono całkowicie spontaniczna. Teraz z perspektywy czasu uważam, że warto wiedzieć, co można zrobić wcześniej, aby zwiększyć skuteczność in vitro.
Przygotowanie do in vitro? Co należy zrobić?
1. Odwiedzić ginekologa. To bardzo ważne, aby w cyklu poprzedzającym zapłodnienie in vitro pójść na wizytę do ginekologa i sprawdzić czy jesteśmy zdrowe. Trzeba też wykonać cytologię – o ile od ostatniej upłynęło minimum rok. Pewnie się teraz zastanawiasz – „po co mam iść do ginekologa, skoro będę w klinice leczenia niepłodności. Przecież oni wszystkim się zajmą i mnie zbadają”. Otóż niestety nie zawsze tak jest. Często kliniki leczenia niepłodności mają rozpisane protokoły in vitro i w trakcie takiej wizyty od razu przypisują Cię do danego programu, otrzymujesz leki i rozpoczynasz stymulację. Mnie się zdarzyło, że zostałam zapytana o ważną cytologię dopiero po przeprowadzonym transferze. Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby okazało się, że wynik jest zły. Dlatego zachęcam do wcześniejszej wizyty u swojego ginekologa. Lepiej pójść i sprawdzić czy jesteśmy zdrowe niż później się leczyć w trakcie stymulacji lekami do in vitro.
2. Rozpocząć suplementację kwasu foliowego. Nie wiem jak Ty, ale ja kilograma szpinaku dziennie nie jem – a tyle należałoby spożyć, aby dostarczyć do organizmu rekomendowaną dawkę kwasu foliowego czyli 400 μg. Kwas foliowy to witamina z grupy B, która jest bardzo ważna dla kobiet przed poczęciem dziecka i powinna być przyjmowana na minimum 3 miesiące przez zajściem w ciążę. Kwas foliowy jest niezbędny do rozwoju kręgosłupa i mózgu dziecka. Jeśli chcesz ograniczyć ryzyko rozszczepu kręgosłupa u dziecka – zacznij przyjmować go już dziś.
3. Odwiedzić dentystę. Chyba nikt nie lubi chodzić do stomatologa, ale przed in vitro nie ma wyjścia-po prostu trzeba się przełamać i pójść na sprawdzenie stanu uzębienia. A jeśli okaże się, że mamy jakieś ubytki – trzeba je zaleczyć przed rozpoczęciem stymulacji. Nieprawdą jest, że nie można leczyć zębów będą w ciąży, ale po co kusić los i męczyć się z bólem zęba oraz narażać na niepotrzebny stres siebie i maleństwo. W dzisiejszych czasach nawet leczenie kanałowe może być przeprowadzane w ciąży. Bardzo ważne jest, aby poinformować o swoim stanie lekarza, gdyż nie wszystkie rodzaje znieczulenia mogą być przyjmowane przez kobiety ciężarne.
4. Sprawdzić tarczycę. Jeśli nigdy wcześniej nie miałaś badanej tarczycy, a masz problem z zajściem w ciążę – zachęcam do przyjrzenia się jej funkcjonowaniu. Być może masz objawy, ale nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to przez tarczycę tak źle się czujesz. W celu sprawdzenia tarczycy należy wykonać badanie krwi – TSH. Dla kobiety starającej się o dziecko wynik powinien oscylować wokół 1 – mimo iż norma TSH jest często określana przez laboratoria nawet do 4. Źle funkcjonująca tarczyca potrafi nieźle namieszać, utrudnić zajście w ciąże, a nawet doprowadzić do poronienia. Tarczyca jest jednym z głównych czynników decydujących o prawidłowym rozwoju dziecka. W początkowym okresie ciąży płód nie produkuje własnych hormonów, pobiera je od matki. Odpowiednie ich stężenie stymuluje prawidłowy rozwój mózgu dziecka. Warto dbać o jego rozwój już od samego poczęcia.
5. Nastawić się psychicznie. To chyba jeden z najtrudniejszych kroków. Z jednej strony czekałaś na rozpoczęcie procedury tygodniami, miesiącami lub latami i powinnaś być mega szczęśliwa, że w końcu ją rozpoczniesz. Z drugiej jednak jesteś już prawdopodobnie bardzo zmęczona wcześniejszym leczeniem bądź niepowodzeniami, które masz za sobą, a przyjmowane w trakcie stymulacji hormony nie wpływają korzystnie na Twój nastrój. Fajnie jest wziąć sobie kilka dni wolnego, wyjechać gdzieś lub spotkać ze znajomymi czy rodziną, pójść do kina czy na basen, jednym słowem zresetować się i dopiero wtedy rozpocząć przygotowania do in vitro.
6. Zmienić dietę. Każdy powód jest dobry, by zmienić dietę na zdrowszą. To, co jemy ma ogromny wpływ na nasz organizm i jego działanie. Przed podejściem do in vito warto zrewidować to, co mamy na talerzu i wprowadzić niezbędne zmiany. O zdrowym odżywianiu będę jeszcze pisać na blogu.
7. Zaplanować czas. Procedura in vito zwykle trwa około miesiąca, czasem dwóch. Jest to jednak wyjątkowy miesiąc, wymagający wcześniejszego przygotowania. Warto już wcześniej pozamykać rozpoczęte tematy, zaplanować urlop w pracy czy też zastanowić się jak zorganizujemy dojazdy do kliniki leczenia niepłodności. W trakcie stymulacji będziesz musiała robić zlecone badania krwi w ściśle określonych dniach i dobrze by było gdybyś w te dni nie miała wielu dodatkowych zajęć czy obowiązków.
8. Zaplanować budżet domowy. Tu pojawia się pytanie: „Ile kosztuje in vitro?”. Otóż kosztuje więcej niż myślisz…niestety, ale tak jest. Dlatego bardzo ważne jest, aby wcześniej zaplanować sobie wydatki, opłacić raty za kredyty czy ubezpieczenia, przewidzieć na co jeszcze możemy w najbliższym czasie potrzebować gotówki. Oczywiście każda placówka ma cennik i podaje jaka jest cena in vito, jest to jednak cena orientacyjna. Z reguły trzeba zrobić dodatkowe badania, dokupić leki w trakcie procedury, bo te przepisane przez lekarza nie przynoszą oczekiwanych skutków czy pojechać na dodatkową wizytę…a to wszystko generuje koszty, które wcale nie są małe.
9. Wyleczyć się. Masz katar albo kaszel i nie widzisz powodu, aby robić z tego wielkie „halo” i od razu biec do lekarza. Pamiętaj jednak, że katar może przerodzić się w przewlekły nieżyt nosa, a on już wymaga leczenia lekami, których prawdopodobnie nie będziesz mogła przyjmować będąc w ciąży. Tak samo wygląda historia z kaszlem – niby nic, a jednak może uprzykrzyć życie kobiecie ciężarnej. W ciąży najlepiej nie brać żadnych leków i tego będziemy się trzymać.
10. Zadbać o swojego partnera. Procedura in vito wymaga większego poświęcenia i przygotowania od kobiety – to ona bierze leki, od niej pobierane są komórki jajowe, a następnie zarodki transferowane są do jej macicy. Nie oznacza to jednak, że mężczyzna jest w tym procesie nieistotny – wręcz przeciwnie. Przeżywa to tak samo, albo nawet bardziej niż ty – szczególnie, gdy problem niepłodności leży po jego stronie. Dlatego tak ważne jest, by nie zostawiać go z boku, samemu sobie, ale, aby rozmawiać, wspierać się i być razem w tak trudnym dla Was dwojga czasie. Kolacja przy świecach, wyjście do kina czy wieczorny spacer, a potem przytulanki do białego rana – to wszystko potrafi zdziałać cuda…
Jeśli masz za sobą in vitro- podziel się z nami informacją na co jeszcze według Ciebie należy zwrócić uwagę i co zrobić, by dobrze przygotować się do in vitro. Jak u Ciebie wyglądało przygotowanie do in vitro?
JEŚLI PODOBA CI SIĘ WPIS POLUB PROFIL MATKA MIMO WSZYSTKO NA FACEBOOKU LUB DOŁĄCZ DO GRUPY ZAMKNIĘTEJ „NIEPŁODNOŚĆ…CZYLI CHCIEĆ, A NIE MÓC”.
Witam, ja jestem pacjentka niemieckiej kliniki. Musze przyznac ze sama nie pomyslalam o tym zeby celowo isc do ginekologo przed pojsciem do kliniki leczenia nieplodnosci, ale moze dlatego ze juz tam wczesniej bylam zeby tylko sie dowiedziec jak to przebiega (a caly prosec zaczelam praiwe dwa lata pozniej) nie mniej jednak juz tego dnia na pierwszej wizycie mialam razem z mezem pobrana krew i mialam zrobione USG macicy. Badanie krwi bylo na wszystkie choroby zakazne jak i tarczyce itd..
cytologie robie i tak raz w roku wiec to tez nie bylo specjalnym punktem na mojej liscie. Ale faktycznie trzeba o tym pomyslec. Ja jak poszlam drugi raz do kliniki bo bylam juz gotowa na caly proces podczas badania USG wyszlo ze mam polip na macicy. Na szczescie moglam go usunac bardzo szybko w „dziennej” klinice i zaraz po zabiegu moglam rozpoczac kuracje chormonalna.
Za kazdym razem kiedy bylam na kontroli USG mialam pobierana krew. Ja juz sie smialam ze oni jak zombi czekaja zeby mi krew pobrac 🙂 szczerze nie wiem jakie sa tu granice progesteronu lub innych chormonow zeby przystapic do transferu, moze dlatego ze mialam wszystko w normie. (dodam tylko ze ja mam tylko opcje sztucznego zaplodnienia poniewaz 9 lat temu mialam ostre zapalenie jajowodow, ktore musialy byc usuniete, to byla operacja ratujaca zycie – stad ta moja nieplodnosc) tak czy inaczej poki co po transferze przyjely sie dwa zarodki… teraz czekam zeby wszytko poszlo dalej pomyslnie 🙂