Jak pobyt u dziadków wpływa na dziecko?

Zastanawiałaś się kiedyś jak pobyt u dziadków wpływa na Twoją pociechę? Ja dopóki nie miałam dziecka zupełnie nie rozumiałam koleżanek z pracy, które opowiadały mrożące krew w żyłach historie, co dzieje się z dzieckiem po powrocie z takiej wizyty. Mówiły, że nie śpi, nie je, nie słucha co rodzice do niego mówią…jednym słowem po kilku dniach ich idealny maluch zamienia się w diabełka. Ale jak to możliwe? Przecież nikt poza rodzicami nie kocha tego uroczego malucha tak mocno jak dziadkowie. To oni dają dziecku bezwarunkową miłość, cierpliwość, uczą jak żyć…Specjaliści od lat wskazują na pozytywny wpływ wzajemnej bliskości między dziadkami a wnukami. To właśnie miłość dziadków oraz pełna akceptacja z ich strony wpływa na dobre samopoczucie wnucząt. Dziadkowie są źródłem wsparcia w najtrudniejszych chwilach życia Twojego dziecka. A jednak:

 

„Gdy dziadkowie wchodzą drzwiami, dyscyplina wylatuje przez okno”

                                                                – Ogden Nash-

 

Oj tak…mimo, że mój szkrab ma dopiero nieco ponad rok, to już idealnie widać jak wszelkie zasady panujące w naszym życiu przestają funkcjonować, gdy jesteśmy u dziadków.

Po pierwsze- chodzimy spać nie wtedy, gdy jesteśmy zmęczeni i wypadałoby położyć się do łóżka, ale dopiero wtedy, gdy po godzinach biegania, skakania i wygłupiania się z dziadkami zaśniemy na dywanie. No cóż zawsze to jakaś atrakcja. Gorzej z rodzicami, którzy muszą później na śpiocha: rozbierać, ubierać w piżamkę i nieść po schodach na górę do łóżka, dbając o to, aby maleć się przypadkiem nie obudził. Bo gdy się obudzi, czekają nas kolejne godziny usypiania albo i zabawy. Dziadkowie w tym czasie smacznie już śpią, bo jakże by inaczej heh.

Po drugie jemy co chwilę. W zasadzie ciężko znaleźć w ciągu całego dnia godzinę, w trakcie której byśmy niczego nie spróbowali. Bo skoro babcia już od tygodnia gotuje i piecze smakołyki na nasz przyjazd to musimy się nieźle uwijać, aby spróbować wszystkiego w trakcie weekendu, który ma tylko 2 dni. Po powrocie do domu maluch chce  jeść czekoladę na śniadanie, owoce na kolację, a na obiad najlepiej upieczone przez babcię słodkie bułeczki. Całe szczęście po 3 dniach w domu wszystko wraca do normy. Szkrab pewnie na początku myśli, że mama „się zepsuła”, bo nie daje tego co on chce, a u babci to jadł i mama nie protestowała. Ale po kilku dniach się poddaje i wraca do swojej diety i całe szczęście.

Po trzecie u dziadków nie działają słowa: „nie wolno”, „nie można”, „nie”…hmmm może to wpływ klimatu, a może w ich domu panują jakieś cudowne moce, które zatykają mojemu dziecku uszy w chwilach, gdy te słowa się wypowiada. W każdym razie jest to zjawisko dziwne i mocno mnie niepokojące.

Po czwarte- u dziadków robimy wszystko to, co w domu jest zabronione. Czyli specjalnie rozrzucamy jedzenie na prawo i lewo, krzyczymy, gdy czegoś chcemy a dorośli nas nie słuchają, wyrzucamy wszystko z szafek, szuflad, pojemników, bo przecież babcia to posprząta. Bo co niby innego miałaby robić, my wręcz dbamy o to, aby nie zanudziła się po naszym wyjeździe.

Oczywiście piszę to wszystko z przymrużeniem oka. Niezaprzeczalne jest, że kontakt z dziadkami ma pozytywny wpływ na mojego malucha. Dają mu ogromne pokłady ciepła i czułości. Uwielbiam przyglądać się jak bawią się z wnukiem i ile czerpią z tego radości. A ja na co dzień nie widuję tego samego uśmiechu na ustach mojego dziecka, który pojawia się wtedy, gdy jest z nimi.

 

MIŁEGO WEEKENDU!

 

Udostępnij