Przygotowania do criotransferu

Jesteśmy po wizycie. Sama nie wiem czy jestem z niej zadowolona czy nie, jedno jest pewne- mam niezły mętlik w głowie. Jechałam do kliniki z myślą, że dostanę rozpiskę leków i za dwa tygodnie zacznę je przyjmować. Rozmawialiśmy nawet z mężem, że znowu przygotowania do transferu przypadną w okolicy świąt i ciężko będzie nam pogodzić wyjazdy do kliniki z odwiedzinami u dziadków, do których wybieramy się na Wielkanoc. My zresztą mamy takie szczęście- z reguły punkcja lub transfer wypada w okolicy świąt i wtedy wszystko jest postawione na głowie. I tak sobie stękałam i marudziłam w czasie jazdy, a jak się okazuje- niepotrzebnie, bo Pan doktor ma dla nas nieco inny plan.

Czekając na wizytę moją uwagę przykuły kobiety wchodzące do gabinetu zabiegowego. Jak się później okazało- miały tam wykonywaną histeroskopię. Widząc jak wchodzą z wenflonami w ręku pomyślałam sobie „dobrze, że ja nie muszę mieć tego zabiegu”…no i się nieco pospieszyłam z tym stwierdzeniem.

Pan doktor zapytał dlaczego nie doszło do criotransferu w grudniu. Gdy zobaczył wynik progesteronu (8,30 w dniu przed transferem) stwierdził, że widocznie mój organizm nie przyswaja podanego progesteronu tak jak powinien. W kolejnym cyklu będę go otrzymywać w większych dawkach i zobaczymy czy to podziała. Dopytywał też czy jestem na lekach przeciwbólowych, bo chciałby mi zrobić scratching endometrium. Nie brałam żadnych leków przeciwbólowych, bo nigdy nie wiem jakie powinnam wziąć i w jakiej dawce, aby scratching rzeczywiście nie bolał. Stwierdziłam, że dam radę bez leków. Lekarz był mocno zdziwiony i pytał 3 razy czy aby na pewno jestem świadoma swojej decyzji…”Oj Panie doktorze- jestem, jestem. Miałam już 2 razy robiony to i chyba 3 raz dam radę”-pomyślałam.

W trakcie scratchingu asystentka zwróciła uwagę lekarzowi, że występuje u mnie problem z cienkim endometrium.Bingo! I wtedy doznał olśnienia…że przecież ja nigdy nie miałam robionej histeroskopii diagnostycznej. Zaproponował jej wykonanie za 3 tygodnie, a ja się zgodziłam. Teraz będę przygotowywać się nie do criotransferu, a do histeroskopii.

Z jednej strony cieszę się, że coś się dzieje, że próbujemy szukać przyczyny cienkiego endometrium i sprawdzamy stan macicy. Z drugiej jednak jestem zła, że lekarz wpadł na to dopiero teraz…od grudnia nic nie robiłam, siedziałam i czekałam, aż mój organizm się oczyści z wcześniej przyjmowanych hormonów i przecież wtedy można było już zrobić histeroskopię. A tak znowu mamy miesiąc w plecy.

Ta sytuacja świetnie pokazuje działanie klinik leczenia niepłodności- przychodząc na wizytę wpadasz od razu w schemat- wyznaczają ci protokół, dają leki…a mało kto zastanawia się nad przyczyną niepowodzeń, mało kiedy zleca się dodatkowe badania diagnostyczne. Niestety ale ja mam wrażenie, że tak to wygląda…

Przez najbliższe 3 tygodnie będę żyła w zawieszeniu. Boje się co wyjdzie w trakcie histeroskopii, aby nie było to coś, co znowu pokrzyżuje moje plany…

 

Udostępnij