
Cofam się pamięcią 3 lata wstecz. To właśnie wtedy po długiej i trudnej walce o ciążę- urodził się nasz synek. Droga do macierzyństwa była długa i wyboista, przeszliśmy naprawdę dużo- najpierw choroba nowotworowa mojego męża, później czekanie prawie 2 lata aż nasienie się poprawi, a gdy to się nie stało- próby uzyskania ciąży metodą in vitro. Trafiliśmy do pseudo-kliniki, w której przez wiele miesięcy obiecywano nam sukces, a jak się później okazało-kadra medyczna tam pracująca nie potrafiła sprawnie i skutecznie przeprowadzić procedury in vitro. Byliśmy wykończeni…
Po zmianie kliniki wszystko jednak zaczęło się układać. Trafiliśmy na świetnych specjalistów od in vitro. Już 3 miesiące od pierwszej wizyty w klinice- byłam w ciąży. Tak bardzo się cieszyliśmy z tego sukcesu. Dodatkowo mieliśmy zamrożone zarodki i komórki jajowe i wszystko wskazywało na to, że wkrótce po nie wrócimy.
Miałam dopracowany plan- wykorzystam rok urlopu macierzyńskiego. Pod koniec urlopu ponownie wybierzemy się do kliniki i podejdziemy do criotransferu. Idealnie byłoby gdybym od razu zaszła w ciążę i nie musiała wracać do pracy, w najgorszym wypadku zakładałam, że wrócę do pracy na kilka miesięcy i w tym czasie zajdę w upragnioną drugą ciążę. Życie jednak pisze swoje scenariusze i nie zwraca uwagi na nasze plany czy marzenia…
Poród był dla mnie trudnym przeżyciem. Po cesarskim cięciu wystąpiły komplikacje, które utrudniały mi powrót do zdrowia i lepszego samopoczucia. Miałam silną anemię, przetaczano mi krew i szczerze mówiąc z pierwszego miesiąca życia mojego synka niewiele pamiętam. Chyba tylko go karmiłam i spałam razem z nim bo na nic innego nie miałam po prostu sił. Później wszystko minęło i zaczął się piękny dla mnie czas…czas spędzany z synkiem w domu. Poświęcałam mu każdą chwilę, cieszyłam się z każdego jego uśmiechu, dotyku. Mijały kolejne miesiące, a w mojej głowie coraz częściej pojawiała się myśl o drugim dziecku. Ale czekałam cierpliwie, aż urlop macierzyński będzie zbliżał się ku końcowi, by móc wprowadzić mój plan w życie. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że znowu dotknie nas niepłodność, że starania znów będą dla nas tak trudne.
Nadszedł dzień wizyty w klinice niepłodności. Przedstawiłam lekarzowi swoje oczekiwania i rozpoczęliśmy przygotowania do criotransferu. Z każdym tygodniem dowiadywałam się czegoś nowego- najpierw informacja, że mam zbyt cienkie endometrium. Później były nieskuteczne próby jego pogrubienia, aż w końcu lekarz wprost mi powiedział, że nie mam szans na zajście w ciążę i urodzenie dziecka.
Im gorszą wiadomość przekazywał mi lekarz- tym chęć posiadania drugiego dziecka była większa. Byłam już tak zdeterminowana, że całe moje życie kręciło się tylko wokół starań o ciążę.
Z jednej strony cieszyłam się, że mam już synka. Doceniałam ten cud, który nas spotkał i wiedziałam, że są kobiety, którym nigdy nie było dane usłyszeć słowo „mama”. W takich chwilach pokornie przyjmowałam to co los mi dał i starałam się nie prosić o więcej. Jednak w głowie ciągle miałam tę nieodpartą pokusę starania się o rodzeństwo dla naszego maluszka. Przypominałam sobie ile to razy w życiu potrzebowałam pomocy mojej siostry, ile razy dzwoniłam do niej, aby się wyżalić czy podzielić radosną nowiną i było mi tak strasznie smutno, że mój syn nie będzie miał takiej możliwości, że w trudnych chwilach nie będzie miał do kogo zadzwonić. Ta myśl nie dawała mi spokoju- czułam jakbym odbierała mu coś, co jemu się należy. I w tych momentach obiecywałam sobie, że zrobię wszystko, aby dać mu rodzeństwo.
Starania o drugą ciążę były długie i wyczerpujące. Wiązały się z częstymi wizytami w klinice, a to oznaczało spędzanie całych dni poza domem. Synek zostawał wtedy z opiekunką. Wracaliśmy do niego późnym wieczorem, gdy już spał. Kładłam się obok niego i przepraszałam go za to, że leczenie odbija się również na nim, że nie spędzamy z nim tyle czasu ile byśmy mogli…Łzy płynęły mi po policzku, a ja tłumaczyłam śpiącemu maluszkowi, że robimy to dla niego, że walczymy o jego przyszłość, że kiedyś mu to wszystko opowiem i wytłumaczę.
Być może spotkam się z krytyką wielu kobiet, które uważają, że igrałam w ten sposób z losem. Może według Was powinnam odpuścić i poprzestać na posiadaniu jednego dziecka. Ja niestety tak nie potrafiłam. U mnie pragnienie posiadania drugiego dziecka było ogromne, być może nawet większe niż przy pierwszym.
Dziś jestem spokojna- udało mi się zajść w drugą ciążę. Teraz moją głowę zaprzątają tylko myśli o tym, aby urodzić zdrowe dziecko. Ale kto wie co będzie dalej…
Jak wyglądają Twoje starania o ciążę? Jak sobie radzisz z pragnieniem posiadania dziecka? Podziel się z nami swoją historią w komentarzu.
Jeśli starasz się o dziecko- mam dla Ciebie prezent. Dla pierwszych 10-ciu kobiet, które wyślą maila na kontakt@matkamimowszystko.pl w tytule wpisując „OvuFriend„- wyślę darmowe zaproszenia do OvuFriend z abonamentem Premium na 2 miesiące! Nie zwlekaj, wyślij maila już dziś!
Czym jest OvuFriend?
Czekam na Wasze maile!
Ps. Dziś jest szczególny dzień. Dokładnie rok temu usłyszałam od lekarza, że z tak cienkim endometrium nie mam szans na zajście w ciążę i powinnam się z tym pogodzić. Minęło dokładnie 365 dni, a ja zbliżam się do końca drugiego trymestru. Nigdy nie wiesz kiedy los uśmiechnie się do Ciebie!
Gratuluję ciąży!!! Nasza historia starań nie była za różowa 🙂 Po prawie 8 latach starań, 3 inseminacjach, 3 pełnych procedurach in vitro, zmianach klinik IVF udało znaleźć się lekarza „anioła” który stwierdził łatwo nie będzie ale dał nam nadzieję, nawet po tym jak jeden lekarz w Poznaniu powiedział mi „pani NIGDY nie będzie matką, nie z pani komórki jajowej”……….od wypowiedzenia tamtych słów minęły 4 lata a one cały czas siedziały mi gdzieś z tyłu głowy. Łatwo nie było, ale udało się 🙂 dziś zaczęłyśmy 37 tc…..zaczęłyśmy, bo spodziewamy się córki 🙂 ciąża przebiega książkowo, a ja czuje się super, jak nigdy w życiu 🙂 ta ciąża jest taką nagrodą za te 8 lat starań i niestracenia nadziei.
Wow piękna historia! Takie szczęśliwe zakończenia dają nadzieję innym kobietom. Życzę szczęśliwego rozwiązania! A jaki lekarz okazał się tym „aniołem”?
Dziewczyny, mam dla Was jeszcze 4 darmowe 2 miesięczne abonamenty Premium do OvuFriend! Czekam na Wasze maile 🙂
Cześć,
Bardzo gratuluję Ci drugiej ciąży. Zaglądam na Twojego bloga co jakiś czas ponieważ moja historia jest bardzo podobna. Ja w pierwszą ciążę zaszłam bez problemu, ale niestety dwukrotne łyżeczkowanie po porodzie spowodowały u mnie zespół Ashermana III stopnia. Od 3 lat staramy się o 2 dziecko. Synek ma już ponad 5 lat. Zanim usłyszałam diagnozę i trafiłam do mądrego lekarza minęły 2 lata, bo oczywiście dla zadnego z lekarzy u których byłam wcześniej bardzo skąpe miesiączki to żaden problem. Jestem po 3 histeroskopiach (domyślam się ze u tego samego magika co Ty), i w trakcie procedury invitro. 3 transfery bez powodzenia. Ciągnę już resztkami sił bo mam wrazenie ze całe nasze ostatnie lata kręcą się wokół szpitali, lekarzy. Jak czytam takie historie jak Twoja nadzieja pojawia się znowu, ze może jednak warto jeszcze trochę powalczyć. Życzę zdrówka ?
Doskonale rozumiem Twoje chwilę zwątpienia i brak sił do dalszych starań. Ja czasem mam wrażenie, że 8 lat starań o dzieci wykończyło mnie psychicznie, zmieniło…Teraz jestem szczęśliwa bo udało mi się zajść w ciążę, ale znam ten stan i wiem jak jest trudno. Próbuj dalej, nigdy nie wiesz…może tuż za rogiem już czeka na Ciebie szczęście?
„Im gorszą wiadomość przekazywał mi lekarz- tym chęć posiadania drugiego dziecka była większa. Byłam już tak zdeterminowana, że całe moje życie kręciło się tylko wokół starań o ciążę.
Z jednej strony cieszyłam się, że mam już synka. Doceniałam ten cud, który nas spotkał i wiedziałam, że są kobiety, którym nigdy nie było dane usłyszeć słowo “mama”. W takich chwilach pokornie przyjmowałam to co los mi dał i starałam się nie prosić o więcej. Jednak w głowie ciągle miałam tę nieodpartą pokusę starania się o rodzeństwo dla naszego maluszka”
Ten fragment odzwierciedla moje uczucia sprzed kilku lat. Starania o 2 dziecko zakonczylismy ok. 4 miesiace przed moimi 41 urodzinami mimo, ze duzo wczesniej jako granice wyznaczylismy moja 40-stke. Mamy jednego synka:) mimo ze w tym roku skoncze 44 lata mysli o drugim dziecku pojawiaja sie od czasu do czasu nadal… najczesciej jak spoznia mi sie miesiaczka a przeciez sie nie zabezpieczamy bo wg lekarzy nie ma takiej potrzeby:) Trzymam kciuki za szczesliwe rozwiazanie!
Hej. Kilka miesięcy już minęło. I jak Twoja historia? Jesteście już w 4-kę? 🙂
Tak, w maju urodziłam synka 🙂 Było ciężko ale warto było walczyć do samego końca, oj warto…
Cześć, ja też nie miałam łatwo i nie mam…tzn. o pierwszą ciąże staraliśmy się 3 lata…. wszystkie badania moje i męża w porządku, głowa pełna myśli dlaczego nam się nie udaje…i nagle cud .. pojawiła się dzidzia w naszym życiu…wiedzieliśmy od razu, że będziemy chcieli 2 dziecko….tak jak u ciebie, że pod koniec macierzyńskiego zaczniemy starania, lekarze obiecywali że z drugą ciążą jest prościej, szybciej bo hormony „pracują na wysokich obrotach”….taaa łudziliśmy się…już prawie 3,5 roku i nic….. znowu wszystkie badania w porządku, rok różnych stymulacji, monitoringów cylki….3 lekarzy…a ja mam ból w sercu bo wszystkie siostry, koleżanki inne kobiety w okół są w ciąży a ja nie, ja nie mogę….przepraszam, że tak chaotycznie, ale tyle emocji we mnie siedzi…
Olenienka, to oczywiscie nie musi byc tak samo ale u nas bylo podobnie jak ty piszesz. tyle ze pierwsza ciaza poszla dosc gladko, prawie naturanie tylko z monitoringiem cyklu. Potem przez 5 lat probowalismy i nic, wszystkie wyniki tak jak u was dobre ale ciazy nie bylo. Az w koncu zdecydowalismy sie na adopcje zarodka i jakas w koncu madra Pani doktor zrobila mi histeroskopie i biopsje. wyszlo ze mam zapalenie blony sluzowej macicy. Wyleczona antybiotykami w ciagu 3 tygdoni i po traswerze pierwszego zarodka jestesmy juz w ciazy. Mam w sobie radosc ze sie w koncu udalo ale jest we mnie duzo zlosci, to zapalenie z duzym prawdopodobienstwem mialam po porodzie i przez 5 lat nikt tego nie sprawadzil i nie leczyl. To moze wcale tak nie byc u ciebie ale moze sprawdz.